piątek, 27 kwietnia 2012

Z domu Němeček...


Jej zdjęcie towarzyszyło mi od najmłodszych lat. Odkąd tylko zaczęłam zadawać pytania i coś rozumieć z tego świata nie dawało mi spokoju.
Wisiało na honorowym miejscu w naszym wagonie jak obrazek święty i przez długi czas myślałam, że tak jest w istocie.

- kto to jest tatusiu, pytałam, co to za święta?
A on, zadowolony moim zainteresowaniem, podkręciwszy wąsa z dumą odpowiadał:
-         to dla nas jak święta, to moja babcia, a twoja prababcia Franciszka Němeček!
To ona i jej mąż, a twój pradziadek Ludwig Němeček dali początek cyrkowi na tych ziemiach, a mieli cyrk HARREGO, , zapamiętaj!
Popatrzyłam do góry, na powieszone, wysoko zdjęcie prababci. Patrzyła na mnie niczym Mona Lisa, piękna, z tajemniczą miną głowy rodu, miała w spojrzeniu wszystkie tajemnice i historie ciężkiego, wędrownego życia komediantki, nie mogłam oderwać od niej oczu, jakbym czytała najciekawszą książkę i nie wiedziała kiedy przerwać, kiedy odłożyć ją na półkę, bo każda linijka jest fascynująca i wciągająca.
Często i długo się przyglądałam tej naszej „świętej” i byłam dumna, że jest i czuwa nad nami, a zazdrosna, że wszyscy w rodzinie mówili, że to moja siostra Lidia a nie ja jest do niej podobna. Ja byłam podobna do taty, a on do swojego ojca Górskiego, który chociaż z szanowanej, mieszczańskiej, gdańskiej rodziny, chociaż oficer, jako ”hrapoun” (obcy) wszedł w nasz ród komediancki i tak był traktowany.
 Tato często podkreślał, że jest z domu Němeček, nie przeszkadzało mu, że jako mężczyzna nie ma przecież panieńskiego nazwiska, że po ojcu nazywa się Górski...był ponad to i uczył , że ja, moje dzieci, ich dzieci i tak do końca świata...też jesteśmy i będziemy z domu Němeček! Tak wyrażał swoją dumę  z przynależności do rodziny cyrkowców a mnie tą dumę pozostawił w spadku.
Więcej na ten temat na stronie: Z domu Němeček...